PIELĘGNACJA TWARZY Z SYLVECO. JAK SPRAWDZIŁ SIĘ U MNIE BRZOZOWY KREM Z BETULINĄ?


Wyobraża ktoś sobie codzienną pielęgnację bez kremu do twarzy? Chyba nie! Przez ostatnie kilka miesięcy namiętnie testowałam krem brzozowy z betuliną marki Sylveco, o którym pragnę Wam dzisiaj co nieco napisać. Jeżeli interesuje Was moje zdanie na temat tego produktu to przewijajcie dalej :-)


Hypoalergiczny krem brzozowy z betuliną powstał na bazie wyłącznie naturalnych składników. Jest przeznaczony do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju skóry, przede wszystkim wrażliwej i skłonnej do uczuleń. Zawiera główne substancje aktywne - betulinę i kwas betulinowy, uzyskiwane z kory brzozy - które mają właściwości łagodzące i regenerujące w przypadku podrażnień, stanów zapalnych i uszkodzeń tkanki skórnej. Krem brzozowy nie zawiera konserwantów, co sprawia, że w naturalny sposób odbudowuje warstwę ochronną skóry, odżywia ją i przywraca równowagę.


Krem znajduje się w niewielkim, przyjemnym dla oka, plastikowym, zakręcanym słoiczku, zabezpieczonym w środku dodatkowym wieczkiem. Słoiczek pierwotnie zapakowany był jeszcze w kartonik, na którym znalazły się wszystkie niezbędne informacje na temat produktu, jego przeznaczeniu i składzie.


Konsystencja produktu jest dość zbita i gęsta, ale pod wpływem kontaktu ze skórą delikatnie się rozpuszcza i nie stwarza problemów przy aplikacji. Krem jest dość tłusty, wolno się wchłania i pozostawia na skórze tłustawą warstewkę, przez którą skóra lekko się świeci. Fakt ten sprawia, że kosmetyk nie nadaje się jako krem na dzień. Nie próbowałam nakładać go pod makijaż, ale nie sądzę, aby na tak tłustej "bazie" podkład mógłby się jako tako trzymać. Nie przeszkadza mi to jednak w kremach stosowanych na noc i to właśnie wtedy krem brzozowy lądował na mojej buzi.

Zapach jest dość specyficzny i z pewnością nie każdemu będzie odpowiadał. Czuć w nim jakieś dziwne ziołowe nuty. Początkowo trochę mi przeszkadzał, ale po jakimś czasie mój nos się do niego przyzwyczaił i zaczął go ignorować.


Na uwagę zasługuję skład produktu, który jest prosty i krótki. Znajdziemy w nim takie składniki jak np. olej sojowy, olej jojoba, olej z pestek winogron, wosk pszczeli czy betulinę.

A teraz najważniejszy punkt dzisiejszego wpisu, czyli opis działania produktu. Jak spisał się na mojej mieszanej cerze, skłonnej do wyprysków, a jednocześnie wrażliwej? Zdradzę Wam, że przeczytałam kilka opinii na temat dzisiejszego bohatera na innych blogach i zdania są podzielone. Są tacy, którzy go chwalą, ale znaleźli się również tacy, którzy najchętniej w ogóle by o nim zapomnieli. Ja znalazłam się w tej pierwszej grupie i z działania brzozowego kremu z betuliną Sylveco jestem zadowolona. Krem niesamowicie natłuszcza skórę, ale również zapewnia jej odpowiednią dawkę nawilżenia, a to jest dla mnie najważniejszym zadaniem kremu do twarzy. Zadanie zostało spełnione! Dodatkowo, po wieczornym nałożeniu kremu, rano budziłam się z gładką skórą. Krem regeneruje skórę, łagodzi podrażnienia i odżywia.


Jak to bywa w przypadku naturalnych kosmetyków, krem ma krótką datę przydatności, bo zaledwie 3 miesiące od otwarcia. Jest on bardzo wydajny, a opakowanie ma pojemność 50 ml i nie udało mi się zużyć wszystkiego w tym czasie. Na szczęście cena jest przystępna, bo oscyluje w granicach 30 zł.

Kosmetyki Sylveco można kupić w aptekach i sklepach zielarskich, a także w wielu sklepach internetowych.

Skusicie się? A może już go znacie?


klik
aby przejść na stronę konkursu kliknij w banner

You Might Also Like

0 komentarzy

Każdy komentarz to motywacja do dalszego tworzenia tego miejsca. Wyraź swoją opinię, a ja z przyjemnością ją przeczytam :)