W ostatnich latach ogromną popularność zdobyły zabiegi depilacji laserowej. Nie ma się czemu dziwić - wizja gładkiego ciała bez konieczności ciągłego i uporczywego golenia wydaje się niezwykle kusząca. Sama wielokrotnie zastanawiałam się nad skorzystaniem z takiego zabiegu, jednak skutecznie zniechęcała mnie do tego cena. Pojedynczy zabieg na jedną partię ciała to koszt rzędu kilkuset złotych, a żeby uzyskać satysfakcjonujące efekty należy wykonać ich kilka. Jest to spory wydatek i nie każdy może sobie na to pozwolić. Na szczęście na rynku pojawia się coraz więcej domowych urządzeń, które gwarantują nam takie same efekty jak te uzyskane po serii wizyt w profesjonalnych gabinetach, nie rujnując przy tym naszego portfela. I właśnie dzisiaj opowiem Wam o jednym z nich - depilatorze IPL SkinLovers BEAM, który miałam okazję przez ostatnie tygodnie wypróbować. Jesteście ciekawi czy to działa? Zaraz Wam wszystko opowiem :).
Kilka miesięcy temu w mojej łazience pojawiła się nowa marka kosmetyków, z którą do tej pory nie miałam nic do czynienia. Dzięki uprzejmości sklepu 4skin.pl mogłam poznać profesjonalne produkty brytyjskiej marki Medik8 i dzisiaj Wam o nich opowiem. Wypróbowałam serum peptydowe z bakuchiolem, krem do twarzy oraz krem pod oczy - idealny zestaw do wieczornej pielęgnacji. Jak się u mnie sprawdziły te kosmetyki? Czy jestem z nich zadowolona? Odpowiedzi na te pytania udzielę już za chwilę.
Dzisiaj pokażę Wam kilka kosmetyków, których nie może zabraknąć w mojej wakacyjnej kosmetyczce. Mamy lato w pełni, wakacje i pewnie sporo z Was planuje urlop. Mam nadzieję, że ten post pomoże Wam uzupełnić swoją kosmetyczkę o produkty, które z pewnością przydadzą się podczas letnich wojaży. Skupię się dzisiaj na kosmetykach do pielęgnacji, ale jeśli chcielibyście zobaczyć taki wpis z kolorówką to dajcie znać w komentarzach, a na pewno się pojawi :).
Bohaterem dzisiejszego wpisu jest jeden z najpopularniejszych kosmetyków marki Paula's Choice, mianowicie płyn złuszczający Skin Perfecting 2% BHA Liquid Exfoliant, którego zadaniem jest m.in. złuszczanie martwego naskórka i odblokowywanie porów. Już na wstępie zdradzę Wam, że jestem absolutnie zakochana w tym produkcie! Jeśli jesteście ciekawi za co go lubię to zapraszam do dalszej części wpisu :).
Słyszeliście kiedykolwiek o Indeed Labs? To kanadyjska marka dermokosmetyków powstała w 2011 roku. Przyznam szczerze, że sama jeszcze do niedawna nie wiedziałam o jej istnieniu, ale dzięki sklepowi topestetic.pl miałam okazję poznać dwa produkty tej marki i dzisiaj Wam o nich opowiem. Przez ostatnie tygodnie stosowałam serum wygładzające zmarszczki Snoxin II oraz nawilżający krem ochronny spf 30 Defense 30 i po testach stwierdzam, że marka Indeed jest niedoceniana w internecie i zdecydowanie zasługuje na to, aby było o niej głośno.
Kosmetyki naturalne są coraz częściej wybierane przez konsumentów. Wybierając je dbamy bowiem nie tylko o swoje zdrowie i urodę, ale również o planetę. Ja, chociaż w 100% nie zrezygnowałam z produktów, które z naturalnymi nie mają byt wiele wspólnego, to jednak staram się jak najczęściej wybierać te, które bazują na dobrych, naturalnych składnikach. W poprzednim roku poznałam wiele takich kosmetyków i dzisiaj podzielę się z Wami moimi ulubieńcami wśród naturalnych produktów polskich marek, na które warto zwrócić uwagę. Oto moje TOP 4:
Sensum Mare to marka, której produkty miałam na oku już od jakiegoś czasu. Sekret piękna ukryty w algach - to hasło marki, które bardzo do mnie przemawia. Algi bowiem są jednym z najbardziej drogocennych składników aktywnych wykorzystywanych w produkcji kosmetyków. Stosowane były w pielęgnacji już w czasach starożytnych. Przez ostatnie tygodnie miałam możliwość wypróbować dwa produkty marki Sensum Mare i dzisiaj podzielę się z Wami moją opinią na ich temat. Jesteście ciekawi jak sprawdził się u mnie żel do mycia twarzy i peeling enzymatyczny?
Dzisiaj pokażę Wam zawartość przesyłki, którą otrzymałam ze sklepu BEE.PL. W tym sklepie znajdziecie m.in. kosmetyki naturalne, ale również szeroką ofertę zdrowej żywności, suplementów, rzeczy do domu i zabawek. Ja w swojej paczce znalazłam oczywiście kosmetyki i teraz możecie zobaczyć co dokładnie i przeczytać krótkie recenzje. Zapraszam!
Dzisiaj w roli głównej słynny "krwawy peeling" marki The Ordinary - AHA 30% + BHA 2% Peeling Solution. Kosmetyk, który zrobił furorę i obecnie niełatwo go kupić, bo wszędzie jest wyprzedany. Zdradzę Wam w tym wpisie jak się u mnie sprawdza, jak należy go stosować, na co uważać itd. Zainteresowani? To zapraszam :).
Sama uwielbiam czytać tego typu wpisy (mam nadzieję, że Wy również), a jako że dawno tutaj takiego nie było to będzie dzisiaj :). W ostatnim czasie wpadło mi w oko kilka produktów pielęgnacyjnych i kosmetyków do makijażu, które znalazły się na mojej wishliście i w najbliższych miesiącach mam zamiar skrupulatnie odhaczać kolejne punkty i ją powoli realizować. Jeśli jesteście ciekawi na jakie kosmetyki zwróciłam uwagę to zapraszam Was dalej :).
KOCHAM MASECZKI! To zdecydowanie mój ulubiony etap pielęgnacji twarzy. Uwielbiam te kremowe, te typu peel off i te w płacie. Dzisiaj jednak chcę Wam opowiedzieć o dwóch maseczkach typowo oczyszczających, które już od dłuższego czasu stosuję i które sprawdzają się u mnie naprawdę bardzo dobrze. Jeśli jesteście ciekawi co to za produkty i za co je tak lubię to zostańcie ze mną na chwilę i czytajcie dalej.
MIYA, myPUREexpress, 5-minutowa maseczka oczyszczająca z kompleksem [kwas azelainowy + glicyna]
Maski używam raz, czasem dwa razy w tygodniu. Po aplikacji produktu na skórę pojawia się u mnie delikatne szczypanie, które trwa chwilę, ale początkowo bałam się, że maseczka mnie podrażni. Nic takiego jednak się nie dzieje i skóra po zmyciu nie jest w żadnym stopniu podrażniona ani zaczerwieniona. Podejrzewam, że to szczypanie jest zasługą obecności kwasu azelainowego, który może działać właśnie w taki sposób. MyPUREexpress pozostawiam na skórze około 5 minut zgodnie ze wskazówkami producenta. Po jej zastosowaniu skóra jest zmatowiona, a jednocześnie napięta, rozjaśniona i przyjemnie wygładzona. Maska delikatnie ściąga skórę, a po zmyciu mam wrażenie, że skóra aż "skrzypi" przez to oczyszczenie. Już po kilku użyciach można zaobserwować zwężenie porów, a zarazem ich mniejszą widoczność. Jak dla mnie to jest hit i koniecznie muszę bardziej zagłębić się w asortyment marki MIYA, bo po tej przygodzie mam ochotę na więcej! Koniecznie dawajcie znać, które produkty warto wypróbować.
PIXI, T-Zone Peel-Off Mask, oczyszczająca maska do twarzy typu peel off
- zielona herbata, która ujędrnia i ma działanie przeciwutleniające;
- algi - wzmacniają odnowę komórkową i odbudowują skórę;
- awokado, które nawilża i wygładza.
Moim zdaniem maseczka ta sprawdzi się u osób z cerą mieszaną oraz tłustą. Nakładam ją zazwyczaj raz w tygodniu i tylko na strefę T. Produkt doskonale usuwa wszelkie zanieczyszczenia i nadmiar sebum. Po użyciu skóra jest zmatowiona i wygładzona, a pory zwężone. Maska potrzebuje ok. 15 minut, aby całkowicie wyschnąć. Zrywa się ją szybko, bezproblemowo, schodzi jednym płatem i nie trzeba się trudzić aby usunąć resztki. Dawniej nie przepadałam za produktami peel off, bo wiele z nich niestety dość ciężko schodziło - tutaj nie mam z tym problemu. Skóra po usunięciu maseczki jest lekko zaczerwieniona, ale po paru minutach wszystko wraca do normy. To co mi się jeszcze podoba to fakt, że następnego dnia po zastosowaniu T-Zone Peel-Off Mask mój makijaż na nosie trzyma się doskonale, a zazwyczaj mam z tym spory problem, więc mogę śmiało stwierdzić, że maska trzyma w ryzach wydzielanie się sebum.
Cieszę się, że miałam możliwość wypróbować tę maskę. Gdybym nie dostała jej w paczce od marki, prawdopodobnie nigdy bym po nią nie sięgnęła, a dzięki temu poznałam naprawdę ciekawy i przede wszystkim skuteczny produkt.
Phenomé to marka, która już od dłuższego czasu znajdowała się na mojej liście "do wypróbowania". Wielokrotnie słyszałam na jej temat świetne opinie wśród innych blogerek i youtuberek, więc to była kwestia czasu kiedy kosmetyki tej marki pojawią się u mnie. Dzięki uprzejmości sklepu topestetic.pl miałam okazję przetestować dwa produkty z asortymentu Phenomé - krem do rąk oraz tonik. Dzisiaj nadszedł ten czas, w którym chcę Wam o nich opowiedzieć, więc zainteresowanych zapraszam do czytania.
Phenomé - luksusowe, polskie i naturalne kosmetyki | O marce
Enlivening facial toner | Odświeżający tonik do twarzy
Cena: 89 zł / 200 ml (do kupienia tutaj)
Odświeżający tonik do twarzy marki Phenomé zamknięty jest w plastikowej, ciemnobrązowej butelce wyposażonej w wygodny atomizer, który dozuje odpowiednią ilość produktu w postaci delikatnej mgiełki, którą można bezpośrednio spryskać twarz. Ja jednak przyzwyczajona jestem do aplikowania toników na wacik, by następnie przetrzeć nim skórę i tak też robię z tym produktem. Kosmetyk ma wodnistą, typową dla toników konsystencję i ma lekko różany zapach, za którym osobiście nieszczególnie przepadam, aczkolwiek po kilku użyciach przyzwyczaiłam się do niego i już mnie nie drażnił.
Warto również zwrócić uwagę na skład produktu, w którym znajdziemy wodę różaną, hydrolat z aloesu zwyczajnego, hydrolat z zielonej herbaty, wodę ze słodkich migdałów, olejek z róży damasceńskiej, ekstrakt z róży francuskiej, wyciąg z melisy lekarskiej, wyciąg z kownatka morskiego, ekstrakt z listownicy cukrowej. To wszystko tworzy bogatą kompozycję pełną witamin i minerałów, które mają pozytywny wpływ na stan naszej skóry.
Podsumowując, z toniku jestem bardzo zadowolona, bo robi wszystko to, co tego rodzaju produkt robić powinien. Dodatkowo ma rewelacyjny, naturalny skład, co niestety przekłada się również na jego dość wysoką cenę. Nie oszukujmy się, ale prawie 90 zł za tonik do twarzy to nie jest mała kwota. Jednak jeżeli szukacie naturalnych produktów o wysokiej jakości to z pewnością propozycja marki Phenomé jest czymś dla Was.
Anti-aging hand therapy | Cukrowy krem do rąk z formułą anti-aging
Cena: 55 zł / 50 ml (do kupienia tutaj)
Krem do rąk marki Phenomé zamknięty jest w zgrabnej tubce wykonanej z miękkiego metalu o minimalistycznym designie, co moim zdaniem wygląda bardzo elegancko. Całość była dodatkowo zapakowana w kartonik, na którym zawarte były wszystkie informacje na temat produktu (na samej tubce jest niewiele informacji, nie ma np. podanego składu, co nieco mnie zdziwiło). Konsystencja kremu jest lekka i średnio gęsta, szybko się wchłania, ale pozostawia na skórze delikatną warstwę, co osobiście w produktach do rąk lubię, bo mam wtedy wrażenie, że działają. Nie jest to klejący, tłusty film, ale czuć, że krem na dłoniach jest. Muszę wspomnieć również o zapachu, który zachwyca mnie za każdym razem gdy go używam. Wyczuwam tutaj lekko cytrusowe nuty w połączeniu z wanilią (?), co tworzy bardzo przyjemną dla mojego nosa kompozycję. Co więcej, zapach ten utrzymuje się na skórze bardzo długo.
W składzie kremu znajdziemy m.in. olej jojoba, olej z oliwek europejskich, cukier i betainę z trzciny cukrowej, ekstrakt z owoców goji, ekstrakt z owoców liczi, a bazę produktu stanowią woda ze słodkich migdałów, woda cytrynowa oraz hydrolat z aloesu zwyczajnego. Podobnie jak w przypadku toniku - skład zachwyca!
Co z działaniem? Muszę przyznać, że krem do rąk Phenomé w pełni sprostał moim oczekiwaniom. Bardzo dobrze nawilża i odżywia skórę, która po użyciu jest przyjemnie miękka i gładka w dotyku. Krem dobrze radzi sobie nawet z bardziej przesuszonymi dłońmi i ładnie je regeneruje i sprawia, że uczucie szorstkości znika. Kosmetyk posiada również właściwości opóźniające procesy starzenia, czego w tym momencie nie jestem w stanie zweryfikować, ale mocno w to wierzę :).
Anti-aging hand therapy daje mi wszystko to, czego oczekuję od kremów do rąk i naprawdę nie mogę narzekać na jego działanie. Jestem uzależniona od smarowania dłoni i tego typu produkty idą u mnie jak woda, zważywszy na to, że po krem sięgam nawet kilkanaście razy w ciągu dnia. Plus dla Phenomé za wydajność - wystarcza niewielka ilość na jedną aplikację. Jedyną "wadą" kremu może być dla niektórych jego cena, ale w tym przypadku w parze z ceną idzie świetne działanie i jeszcze lepszy skład produktu, więc sami zdecydujcie czy warto.
Zarówno tonik, jak i krem do rąk sprawdziły się u mnie bardzo dobrze i cieszę się, że miałam okazję je wypróbować. Jestem ciekawa innych produktów marki Phenomé, w szczególności kremu do twarzy, które z pewnością niedługo się u mnie pojawią. Jeżeli i Wy cenicie polskie, naturalne kosmetyki to zdecydowanie jest to marka, którą Warto się zainteresować i poznać jej ofertę. Kosmetyki Phenomé kupicie na stronie topestetic.pl.
W dzisiejszym wpisie chcę Wam opowiedzieć o mojej aktualnej pielęgnacji twarzy. Jeśli jesteście ciekawi jakich kosmetyków obecnie używam i jak się one u mnie sprawdzają to zapraszam do czytania :). Tym razem pokażę Wam tylko te produkty, po które sięgam codziennie, a moje ulubione maseczki i peelingi pokażę innym razem.
↪Najlepsze kosmetyki do makijażu 2017!